Jakieś sześć lat temu przeczytałam książkę „Sztuka prostoty”. Była to pierwsza książka o minimalizmie, jaka wpadła w moje ręce. Duchowość odejmowania staje się oczywista jak zaczyna się chłonąć tego typu treści.
Powiększająca się na rynku liczba poradników o minimalizmie świadczy o dwóch zjawiskach: z jednej strony autorzy wyczuli biznes i możliwość zarobku, z drugiej widzimy jak bardzo potrzeba nam umiaru w tym zagonionym życiu i świecie. Era konsumpcjonizmu dobiega końca.
// „Jestem przekonany, że rozpoczęliśmy już proces rozpoznawania naszej ciemnej strony, naszego uzależnienia od dodawania” - R. Rohr //
Jednym
z tematów jakie uderzyły mnie w tej książce, była pielęgnacja skóry. W tamtym
czasie polskie youtuberki promowały zasadę: im więcej masz i nakładasz na twarz,
tym lepiej. Dlatego to, co wyczytałam w książce, tak bardzo mnie zaintrygowało.
Intuicyjnie czułam, że jest to kierunek w jakim chciałabym zmierzać. Autorka
pisała o różnorodnych zastosowaniach oliwy, nie tylko w kuchni, ale również w
pielęgnacji skóry: demakijażu i nawilżaniu. Było to tak odmienne od tego, czym
do tej pory karmiłam swój umysł! Trochę wody musiało upłynąć zanim wprowadziłam
minimalizm kosmetyczny do swojego życia, ale mogę z przekonaniem powiedzieć, że
jestem bliska ideału.
Moja
przygoda z olejkami kosmetycznymi zaczęła się od olejku "Vita Mineral Omega3" firmy REN. Byłam
zachwycona z efektów, dlatego stałam się gorącą zwolenniczką tej formy
pielęgnacji. Stosowałam go na noc. Rano moja skóra była pięknie rozświetlona i
taka jakby „spulchniona” w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Nigdy żaden
kosmetyk nie zrobił na mnie takiego wrażenia jak ten.
Kolejny był rozsławiony w internetach Kiehls „MidnightRecovery Concentrate”. Aktualnie mam drugie opakowanie, jest przyzwoity, ale
spektakularnych efektów nie daje. Dlatego uznałam, że daruję sobie kupowanie
kolejnej butelki i dam szansę innym potencjalnym zwycięzcom w tej kategorii
produktów.

W chwili obecnej kończę olejek na dzień Antipodes Divine Face Oil. Jest bardzo fajny, szybko się wchłania, dobrze nawilża, nie ma konfliktu interesów z podkładami, co jest ogromnym plusem i ostatecznie utwierdziło mnie w przekonaniu, że olejki to moja metoda pielęgnacji. Pozostało mi dosłownie parę kropelek i następny na scenę wkracza Rosehip BioRegenerate Oil z organicznej firmy Pai. Jestem bardzo ciekawa działania!
Jak
stosować olejek żeby nie przesadzić? Na pewno z umiarem. Moim ulubionym
sposobem jest spryskanie twarzy tonikiem lub wodą termalną, roztarcie dwóch
kropli olejku w dłoniach i wklepanie na jeszcze wilgotną skórę twarzy. Po tym
zabiegu najlepiej napić się kawy i voila! Twarz jest gotowa do nakładania
makijażu. Żeby mieć stuprocentową pewność, że olejek dobrze się wchłonął i
makijaż nie spłynie, używam rozwarstwionego papieru toaletowego do zebrania
ewentualnego nadmiaru. Taki rozwarstwiony papier toaletowy działa jak bibułka
matująca.
Zdaję
sobie sprawę, że traktowanie twarzy olejkami to dość kontrowersyjna metoda
pielęgnacji. Nikogo do niej nie namawiam, ale zachęcam chociaż spróbować. Ja
mam cerę normalną/mieszaną.
Niby nie mam z nią większych problemów, ale rzadko kiedy jest w idealnym
stanie. W moim przypadku olejki sprawdzają się bardzo dobrze, widzę różnicę w
kondycji skóry. Na pewno nie bez znaczenia (szczególnie dla mojej psychiki) jest fakt, że olejki których
używam są w większości wegańskie i naturalne. Nie jestem ani weganką, ani wegetarianką, ale mimo to czuję się bardziej komfortowo używając tego typu kosmetyków.
Według mnie, zaletą stosowania olejków jest to, że większości z nich używam jednocześnie na dzień i na noc. Dzięki temu mogę mieć jeden
produkt nawilżający do twarzy, co docenia się szczególnie podczas podróżowania!
Dodatkowo świadomość bliższego kontaktu z naturą podczas używania naturalnych
olejków jest bezcenna. Nie mam już potrzeby testowania miliarda produktów do
twarzy jednocześnie i prawdę mówiąc kondycja mojej skóry tylko na tym zyskała.
Już wiem jakie olejki przetestuję, dzięki!
OdpowiedzUsuńJa używam zwykłej oliwy i polecam :) serio
OdpowiedzUsuńRobert, w sumie Tobie należą się podziękowania, bo to była Twoja książka ;> czyli mamy wspólne źródło inspiracji!
OdpowiedzUsuń